Kiedy mnie ktoś zapyta czy jestem szczęśliwa?
Na razie jeszcze na to nie czas, bo aktualna odpowiedź brzmi:
Nie wiem.
Całe moje życie przepełnione jest ucieczką.
Dzień jest ucieczką od Nocy,
a Noc kryje się przed Dniem.
Kładę się, by zapomnieć o tym co mnie spotkało podczas dnia, a wstaje, aby zapomnieć o złych snach.
Szkoła jest moją ucieczką od domu, a dom stał się moją ucieczką od szkoły.
Mój pokój - moje locus amoenus. W nim włączam muzykę na cały regulator i wtedy muzyka staje się ucieczką od moich myśli.
Myśli jest coraz więcej, coraz bardziej czuję się zagubiona i odtrącona.
Czuję, że coś robię źle, że zatracam w sobie dziecko, że staję się dorosła.
Nie chcę tego ,jeżeli to ma tak wyglądać!
Wszystko pełne bólu, cierpienia i modlitw, aby nikt nie usłyszał mych łez.
Mego łkanie, rozpaczy.
Tego jak zatracam siebie starając się być silna.
Starając się nie poddać, nie płakać i udawać, że wszystko dobrze.
Czuję się ignorowana.
Czuję, że potrzebuję pomocy.
Czuję, że ten rok przyniesie mi wiele łez.
Jedyne czego jestem pewna to to, że nie potnę się i nie popełnię samobójstwa.
Nie mogę.
Zabrania mi to wiara.
Zabraniają rodzice.
Zabrania świat.
A przede wszystkim ja sobie zabraniam.
Mam nadzieję, że kiedyś w końcu nadejdzie wiosna w moim życiu, bo po przedwiośniu nagle pojawiła pojawiła się zimą.
Zimna, nieprzyjemna, szara i pełna masek.
Wszystko pokrywa śnieg.
Mój śnieg.
Obłuda, krycie się, strach, rozczarowanie, płacz, złość, wypalenie, wewnętrzny krzyk, maska szczęścia, sen, rutyna, powolna i mentalna śmierć.
- szesnastolatka
- Odsłony: 1412